czwartek, 18 stycznia 2 24r godz. 4:53
Kino z Violą z GW? Czemu nie. Trzeba ukoić spragnione ucho Głosem i pięknym opisem
Akademia Pana Kleksa w Poznańskim Kinie Rialto
Dzień dobry Wszystkim!
Wczorajszym popołudniem z racji tego, że bilety już były kupione, wybrałem się do Kina Rialto na ul. Dąbrowskiego, by kolejny raz posłuchać tego filmu z legalnego źródła. Cena biletów jest znośna, no przynajmniej dla mnie, bo chyba mam jakąś zniszkę dwa złote na dwóch biletach, więc zapłacenie czterdziestu złoty, nie jest dla mnie zbyt wielkim
wydatkiem, zatem się wybrałem. Tym razem naszczęście nie sam, tylko z Super Koleżanką Violettą. Chodzenie z Violą do Kina, ma, dla mnie podwójną wartość. Jedna, to taka, że się ogląda film nie samemu, tylko z kimś, kto jest oprócz tego, że Miłym, Sympatycznym duchem z którym, mógłbym godzinami przebywać, to nie oszukujmy sie, jest o niebo Piękniejsza i Mądrzejsza ode mnie. Ale druga wartość dodana, to taka, że Viola jest moją Prywatną Audiodeskrybcją, która opisuje mi, to co się dzieje na ekranie, w rzeczywistości pozadialogowej. Uwielbiam takie sytuacje!
Nowa akademia Pana Kleksa, mimo oglądania jej po raz drógi i z dodatkowym opisem pozajęzykowej rzeczywistości niestety nie rzuciła mnie na kolana i nie sprawiła, że zakochałem się w tym Nowym Panu Kleksie. No niestety nie. Myślę sobie, że Piotr Fronczewski jako Pan Kleks, nawet w tej nie porywającej fabule nowej Akademi, byłby o wiele lepszym wyborem, i nie byłoby wrażenia u widza, że trafił, do kompletnie nie tej rzeczywistości, jakiej się spodziewał. Aktualny Pan Kleks, jest moim zdaniem kompletnie pozbawiony ikry sprawczej w Akademi, i generalnie w pewnym momęcie więkrzość, jak nie całe tworzenie przebiegu historii filmu, zostaje przerzucone na barki młodej Dziewczyny-jednej z głównych bochaterek Ady Niezgótki. To ona, z innymi uczniami i uczennicami Akademi starają się ten cały interes obronić przed armią Wilkusów.
Tu, wilki a właściwie wilkusy napadają na wszystkie bajki i w końcu dostają się także do akademi Pana Kleksa, a Pan Kleks większych róchów nie podejmuje by pozbyć się Najeźcców, mimo że jest niejako zarządcą placówki oświatowej. Wszystkie wilki, oczywiście zjawiają się po Mateusza – Szpaka, który w pierwszej części zabił krula wilków, no cóż a wilki, widać że jak niektórzy ludzie, są pamiętliwe i żądne krwi przestępcy. No więc tak.
Może nie pedagogicznie, i mało zachęcające do obejżenia tymbardziej w kinie, to będzie, co teraz napiszę, ale mimo flakowatości Pana Kleksa, Nową akademię warto zobaczyć by chociażby doświadczyć pomysłu na jaki wpadła Ada by zjednoczyć dwa wrogie plemiona. Plemię ludzi i plemię Wilkusów. Ja przyznam się, że na to bym nie wpadł, więc dla mnie było to super doświadczenie.
Mateusza Szpaka oczywiście udaje się w końcu odczarować i szkoda tylko, że czar zmieniający księcia w ptaka, nie potrafił zatrzymać czasu, i teraz dawny Książe Mateusz, już jest sędziwym dziadkiem.
Pierwszy raz jak poszedłem na Akademię z 10 letnim Kamilem – synkiem sąsiadki, to on też się bał i jakoś w połowie wyszliśmy. No cóż, drugiej tak przekombinowanej bajki, dawno nie widziałem.
Swoją drogą odnieść można wrażenie, że z dziećmi rodzice na ten film chodzili na początku, a teraz, to chodzą raczej tacy, którzy oglądali pierwszą część w latach 90tych .
Byłam z Zuzą, ale do końca nie obejrzałyśmy, bo młoda się bała tych Wilkusów, tak więc wyszłyśmy pod koniec.