Jak przyjdą na kierowcę te dni, to ….. (wpis edytowany)

Zdarzają się takie powroty do domu, że chciałoby się napisać: "Ech ci mężczyźni. Okres, to nie dla nich…"

Starynietoperz

Ale zacznijmy od początku. Rankiem po ósmej, mój Wow, miaucząc i wbijając pazurki, chciał pewnie powiedzieć: Ale gospodarzu, nie można karmić kotków pierwszym lepszym jedzonkiem z marketu, bo nasza sierść nie chce przyciągać oka.

– No więc po tejże ósmej wybrałem się na miasto. Najpierw nawiedzenie PCPR-u czekało, potem w wolontariacie jedne zajęcia dla naszych podopiecznych, a w drodze powrotnej wskoczenie do Rossmanna — na mały shopping.

Staram się teraz, gdy nieco mniej słyszę, wyjeżdżać z domu, zanim koparki i ciężarówki zaczną swoje robótki na pobliskiej budowie, bo robi się cokolwiek niekomfortowo. No ale szybko się przedostałem na Jeżyce z mojego końca świata i szybko do siedziby Powiatowego Centrum się wpadło. W zasadzie, jak zawsze, tak i tym razem dałbym sobie radę, ale jakiś mężczyzna dogonił mnie na podwójnym gazie, gdy byłem jakieś sto metrów przed celem, i uparcie mówił:

– Ja Panu pomogę, zaprowadzę Pana tam, gdzie Pan chce.

Trochę głupio mi się zrobiło i jakoś nie umiałem go odgonić, bo — jak można sobie ułatwić, jak to kiedyś tu wróble ćwierkały — to trzeba korzystać, nawet jeśli ktoś jest na podwójnym albo potrójnym gazie. Zatem pierwsza sprawa prawie załatwiona, szybko do wolontariatu. Zajęcia z plecionkarstwa dziś szybko minęły, i po ogarnięciu piekarni, wskoczyłem jeszcze na zakupy do sklepu na R,no bo karma moim kotom ostatnio najbardziej smakuje właśnie od nich.

Wzięłem oczywiście suche, bo bez suchego dzień stracony, ale też saszetki — podobno dobre. No i spoko. Wracam już do siebie. A że nie mogę jechać prostą drogą, bo perony gdzieniegdzie są tak niskie, że nawet do płasko-podwoziowego tramwaju nie wjadę, to najpierw jadę z Teatralki na Ogrody, a potem dopiero z Ogrodów mogę skoczyć na Śródkę.

No i tu, jakby nie patrzeć, dziś się śmigło szybko, miło i sprawnie. Ale jeśli chodzi o ostatnią przesiadkę na Śródce, by dojechać jeszcze pięć kilometrów, to dziś coś ani wjazd do autobusu nie był jak zawsze, ani wyjazd na Głównej nie przebiegał. No cóż — jak kierowca ma czasem okres, albo żona mu w nocy nie… to bez kija nie podchodź.

Gdy tylko podjechałem na stanowisko, a on mnie zobaczył, od razu atmosfera się zagęściła tak bardzo, że dyżurny ruchu musiał interweniować. Hmmm. No cóż — jak widać, i najlepszemu kierowcy może się trafić ciężki dzień. Swoją drogą, zauważyłem, że jeśli się porówna kierowców z autobusów typu Pantera z kierowcami Tygrysów, to znacznie bardziej uśmiechnięci, uczynni i otwarci do innych są kierowcy Panter. Ci w Tygryskach — czasami można odnieść wrażenie, że pracują za karę. No ale to oczywiście tylko takie moje odczucie.

A teraz zasiadam do pysznej popołudniowej kawy z cynamonką. Może ktoś reflektuje na cynamonkę, albo nawet dwie? Bo wzięłem nieco więcej — więc po zasmaczeniu mnie i Karola, współpracownika, jeszcze dwie zostaną. Polecamy się!

4 komentarze

  1. Hm…. Jeszcze w tym roku nie próbowałem rogali, ale wkrótce pewnie albo sam się skuszę (już nie mam silnej woli), albo Karol przywiezie. Ale jak co, to adres na prv i jakiś gołąb poleci z rogalami. Chociaż wysyłane rogale, to bez kawy czy herbaty ciężko przechodzą, bo mogą być nieco suche, ale i tak i tak pychotka.

  2. Ok Wpadaj,. A może wysłać? Chociaż do Wawy nim by zaszła nawet kurierem, to mogłaby być nieznośnie twarda. 😀

  3. Ja chcę cynamonkę! <3 Mogę się odwdzięczyć ciastem marchewkowym, też cynamonowe w posmaku, tylko skoczę po nie do domciu rodzinnego. Pyszne mama piecze!

Skomentuj majkmik1981 Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink